Słoneczny poranek zachęcał do udziału w ostatnim już w tym
sezonie rajdzie. Zorganizowany przez Stado Baranów już siódmy Festiwal Nitów i
Korozji cieszy się z roku na rok coraz większą popularnością na co wskazuje
liczba zapisanych na listę podstawową 99 załóg oraz 70 na liście rezerwowej.
Koniec końców wystartowały 102 załogi. Tym razem pojechaliśmy Polonezem, który
już na starcie odmówił posłuszeństwa. Nie było ładowania akumulatora
spowodowane zbyt dużym luzem na pasku od alternatora. Na szczęście szybka pomoc
uczestników rajdu, kilka ruchów kluczem i wszystko działa, prąd jest. Radość
jednak nie trwała zbyt długo po przejechaniu kilku kilometrów rajdu okazało się,
że nie ma chłodzenia silnika a wskazówka uparcie tkwiła na czerwonym polu co
zwiastowało kolejne problemy. Przymusowy przystanek, otwarcie klapy i wszystko
jasne wentylator chłodnicy nie działa padł czujnik temperatury cieczy
chłodzącej. I tym razem z pomocą przychodzą uczestnicy rajdu, podłączenie
wentylatora na "krótko" sprawiło, że działał bez względu na to czy
silnik był uruchomiony czy też nie ale najważniejsze, że można było jechać
dalej. Niestety nie był to koniec przygód. Niedziela okazała się bardzo ciepłym
dniem jak na tę porę roku 18 stopni na zewnątrz a w Polonezie ogrzewanie działa
pełna parą i nie można go wyłączyć. W środku jak w saunie, otwarte okna trochę
pomagają ale na dłuższą metę jest to uciążliwe. Koniec końców rajd ukończyliśmy
zajmując nienajlepszą pozycję w klasyfikacji generalnej ale czy jadąc Tatrą
byłoby by lepiej?
I tak zaczęła się moja przygoda z polska motoryzacją...
Ooo, Mariusz od Tatry! Pozdrowienia od basisty vel Leniwca. Twój wehikuł już nie raz gościł u mnie na zdjęciach!
OdpowiedzUsuń